Dzieci w podróży widzą więcej. Podczas gdy my, dorośli, kartkujemy przewodniki, one zaglądają do talerzy, oczu przechodniów i pęknięć na murach. Ekscytują się sposobem, w jaki wiatr szarga leżaki na chwilę przed burzą, za nic mając fakt, że to modne miejsce. I cieszą się z odnalezienia kościoła pod wezwaniem Piotra i Pawła. W końcu wiedzą, kto jest patronem ich ulubionego supermarketu! Zobaczcie Kraków oczami dzieci. Moich dzieci. A właściwie mojej córki
W poprzednim tekście o weekendzie w Krakowie wspominałam niejednokrotnie, że dzieci robiły własne fotoreportaże. Fotografowały ile wlezie to wszstko co je zaintrygowało, zachwyciło, bądź też w jakikolwiek inny sposób zasłużyło na uwiecznienie. Tak powstał dość osobliwy fotoprzewodnik przewodnik po najbardziej turystycznym mieście w tym kraju.
Zatem, chcecie wiedziećco kręci dzieci?
Ludzie.
Ci poprzebierani i Ci, którzy nie chcą na siebie zwracać uwagi.
Architektura.
Niekoniecznie ta najbardziej wychwalana.
Chwile.
Kiedy siedzimy razem cała rodziną w restauracji i pod stołem tworzy się kolekcja obuwia z kolekcji wiosna-lato. Albo leżaki, które nagle zaczynają żyć własnym życiem. Lub ta chwila. kiedy młodszy brat spotyka swojego największego idola – Transformersa.
Detale.
Bransoletka kupiona na targu na Kazimierzu. Cukierki z Manufaltury Słodkości. Kotwica statku spacerowego Albatros, którym pływaliśmy po Wiśle. Rower przebrany za kwietnik. Albo szyld zakładu fotograficznego.
Osobliwości.
Co ta wielka kaczka robi na Wiśle??
I, oczywiście, ulica Kupa.
Plus całe mnóstwo szczegółow i szczególików z życia miasta. Zapraszam do obejrzenia Krakowa oczami dziewięciolatki. Zobaczyć miasto jej oczami dzieci – bezcenne. Myślę, że rośnie niezła fotografka uliczna