Zimą, w Polsce, pod osłoną nocy, można robić znacznie ciekawsze rzeczy niż podpisywanie ustaw Dzięki miejskim iluminacjom wieczorne spacery zyskują niepowtarzalny wdzięk, który sprawia, że jakoś nam cieplej. Mamy szczęście, mieszkamy w Warszawie, która została uznana za jedno z najpiękniej rozświetlonych świątecznie miast w Europie. Co roku o tej porze pałac w Wilanowie rozpieszcza odwiedzających fundując im Królewski Ogród Światła.
Wsiedliśmy więc pewnej grudniowej soboty w auto i odwiedziliśmy pałac w Wilanowie – by dzieci mogły pobiegać po Królewskim Ogrodzie Światła, a ja – pogapić się na mapping na pałacowej fasadzie, bo słabość do mappingu to ja mam nie od dziś (nie wiem, czy nie większą niż moje dzieci).
Warszawa zimową porą nie ma ostatnio szczęścia do śniegu, co z pewnością zapewniłoby dodatkowe efekty specjalne – i nie myślę tu o błocie pośniegowym. Po prostu wieczór, światła, architektura i śnieg stanowiłby z pewnością zestaw doskonały. My musieliśmy zamiast śniegu zadowolić się błotem pod naszymi butami, ale co tam. Banalne widoki pozostawmy ludziom bez wyobraźni, że pozwolę sobie na parafrazę klasyka.
Pałac w Wilanowie, letnia rezydencja króla Jana III Sobieskiego to miejsce, które każdy szanujący się turysta odwiedzający Warszawę odwiedza. Podpowiadają mu to przewodniki, blogi i filmy promocyjne. Słusznie. Stanowi przykład pięknej architektury barokowej, która jakimś cudem oparła się wojnom. Warto odwiedzić niezwykłej urody wnętrza pałacowe i posłuchać opowieści przewodnika o miłości króla i Marysieńki. A zimową porą zrobić to, co (nie tylko) dzieci lubią najbardziej – zgubić się w zakamarkach Magicznego Ogrodu Króla, posłuchać muzyki, w rytm której pulsuje Ogród Wyobraźni, a na deser obejrzeć trójwymiarową bajkę – na przykład o królewskiej wydrze – rozgrywającą się na froncie pałacu.
Szczegóły dotyczące pokazów i godzin otwarcia znaleźć można bez trudu na stronie www.wilanow-palac.pl