Każdy, kto mnie zna wie, że kucharka ze mnie żadna. ŻADNA. Owszem, gotuję, smażę i piekę, ale to głównie dlatego, że ktoś musi ratować moje dzieci przed śmiercią głodową i produkować zapachy produkujące odpowiednie skojarzenia w przyszłości.
Dom. Zapach ciasteczek w niedzielne popołudnie. Aromat zupy w zimowy wieczór.
Inaczej sprawy się mają z ilustrowaniem przepisów kulinarnych. Tutaj nic nie da się przypalić. Zatem, Panie i Panowie, zaczynam publikować na blogu przepisy z serii Ilustrowana kuchnia polska.
Na początek – tadaaam – faworki. Nie są może stuprocentowo polskie, ani najpopularniejsze w Tłusty Czwartek .
Ale mają taki fikuśny kształt… Zatem nie moglam się powstrzymać. Oto przepis – podpatrzony na blogu Moje wypieki – w wersji ilustrowanej. Powinnam napisać Smacznego?
A może – Szczęśliwego Tłustego Czwartku?